Cena: 27.68 zł
Sklep: dadada.pl
Kup teraz Sardynka za 27.68 zł w księgarni dadada.pl
Jechaliśmy rankiem do Wałbrzycha przez oblepiony śniegiem postindustrial. W fabrycznych budowlach przez wybite okna wystawiały głowy młode brzoz...
zobacz więcej informacji
Cena: 27.68 zł
Sklep: dadada.pl
Kup teraz Sardynka za 27.68 zł w księgarni dadada.pl
Wydawca: Mamiko
Kategoria: Beletrystyka
ISBN: 9788363906306
Waga: b/d kg
Rok wydania: b/d
JechaliÅ›my rankiem do WaÅ‚brzycha przez oblepiony Å›niegiem postindustrial. W fabrycznych budowlach przez wybite okna wystawiaÅ‚y gÅ‚owy mÅ‚ode brzozy. Wszystko, co cenne, byÅ‚o doszczÄ™tnie opÄ™dzlowane przez pokolenia nieustraszonych ludzi z niewielkimi wózeczkami napÄ™dzanymi koÅ‚ami od rowerów. PomiÄ™dzy resztÄ… wykwitÅ‚y zachodnie stacje benzynowe, karÅ‚owate piekarnie i domy starców, maÅ‚e warsztaty samochodowe reklamowane pociÄ™tymi kawaÅ‚kami blachy, która ma przypominać auta w ruchu zawieszone w próżni. W plecaku obijaÅ‚y siÄ™ o siebie buteleczki z czarnym pÅ‚ynem, wyÅ‚uszczaÅ‚em bratu szczegóły wypadu: „mamy stówÄ™ od matki, wiÄ™c na pierwszy nocleg jest. Meldujemy siÄ™, idziemy na deptak, szukamy drużyn starszych babek. UÅ›miechamy siÄ™, przymilamy siÄ™, proponujemy produkt, opychamy produkt. „Za ile?â€, brat spytaÅ‚. „Hm, trzeba zacząć od ceny zaporowej. Albo inaczej, podchodzisz lub podchodzimy, mówimy: powróżyć pani za dwie stówki? Babka oczywiÅ›cie odpowie: zmykaj, hultaju, oszukaÅ„cu. My do niej: co pani, co pani, to nie koniec naszych możliwoÅ›ci, oferujemy pani, tutaj nastÄ™puje wielki szok wraz z wyjÄ™ciem ampuÅ‚y, eliksir mÅ‚odoÅ›ci. Babka, jak to babka, skontruje, „czy ja wyglÄ…dam tak staroâ€? „Pani, staro? JeÅ›li ktoÅ› tak pani powiedziaÅ‚, my siÄ™ nim zajmiemy, proszÄ™ pokazać, który to kalecznik?†Kobiecina siÄ™ zaÅ›mieje, co bÄ™dzie oznaczać, że zbliżamy siÄ™ do transakcji. Nie zapominaj o kontakcie wzrokowym i cielesnym, tu komplement, tu oczko, tu dotkniÄ™cie ramienia. Targujemy siÄ™ i spuszczamy do piÄ™ciu dych, mniej nie ma mowy, trzeba szanować produktâ€, zaÅ›miaÅ‚em siÄ™ i zaczÄ…Å‚em bazgrać w skroplonej parze na szybie. OdmalowaÅ‚em babki jako kropki i nas, wiÄ™ksze kropki. „Atak, atak, atak, sprzedażâ€, zniszczyÅ‚em bohomazami caÅ‚e szklane płótno. Brat wyjÄ…Å‚ maÅ‚e winko, pociÄ…gnÄ™liÅ›my po Å‚yku. „Wigilia za dwa dni, tam może nie być babek. I drugie, czemu nie sprzedajemy w tych szklankach na przykÅ‚ad soku porzeczkowego, też jest ciemnyâ€. „Primo, jak siÄ™ dostaje przydziaÅ‚ z NFZ na sanatorium, to siÄ™ przyjmuje, niezależnie od daty. Primo dwa, sok by nie zadziaÅ‚aÅ‚, a tutaj Å‚ykasz i coÅ› ci wibruje w gÅ‚owie, możesz to nazwać nawet mÅ‚odoÅ›ciÄ…, sam poczuÅ‚eÅ›, nasz towar nie jest trefnyâ€. Kamil ruszyÅ‚ szyjÄ…, patrzÄ…c na swojego brata jak na mÄ…drego czÅ‚owieka, co mnie ucieszyÅ‚o. Fragment
KUP TERAZ